Z wózkiem i na wózku, czyli audyt autobusów i tramwajów

Za krótkie pasy bezpieczeństwa, wystające poręcze, „kłócące się” ze sobą przyciski. Warszawski ZTM zorganizował w czwartek, na pętli Cmentarz Wolski, przegląd autobusów i tramwajów pod kątem przystosowania dla potrzeb osób z problemami w poruszaniu się. Uwag było mnóstwo. Nie niektóre z zasygnalizowanych problemów zdrowy pasażer w sile wieku nie ma szans zwrócić uwagi.
– Bardzo lubię Swingi, są wygodniejsze od Jazzów. Ale wysiadanie z nich trwa wieczność – zwracała uwagę mama poruszającego się na wózku inwalidzkim Michała. Dlaczego? Bo bardzo nowoczesna platforma dla wózków, której motorniczy nie musi otwierać, ale może ją wysunąć z podwozia jednym guzikiem… nie wysunie się, jeśli drzwi są otwarte. Innymi słowy jeśli osoba na wózku chce wysiąść, a pasażerowie na przystanku nacisną guzik otwierania drzwi od swojej strony, wysiąść się nie da. Drzwi muszą znów zostać zamknięte, platforma wysunięta, a potem wsunięta, co trwa bardzo długo.
Osoby niepełnosprawne stanowią kilkanaście procent mieszkańców Warszawy. Według dokumentów opublikowanych przy okazji Społecznej Strategii Warszawy, a w szczególności według diagnozy przygotowanej kilka lat temu przez Agnieszkę Deję z fundacji Synapsis, na początku wieku w Warszawie mieszkało ponad 180 tys. osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności. Te statystyki mają już jednak kilkanaście lat, a liczba osób z problemami z mobilnością (to nie tylko osoby niepełnosprawne, ale też np. starsze, czy osoby z wózkami dziecięcymi) zwiększa się z roku na rok.
Poręcz do rozbijania głów
Audyt trzech tramwajów Pesy (w zajezdni do sprawdzenia były krótki i długi Jazz oraz Swing), a także czterech autobusów (dwa solarisy – krótki Alpino i przegubowy elektryczny Urbino – Conecto od Mercedesa i hybrydowy Lion’s City od MAN-a) od trzech przewoźników (MZA, Mobilis i Arriva) zorganizowano na wniosek Rady Warszawskiego Transportu Publicznego.
Każdy z odwiedzających mógł pobrać formularz, w którym wpisywałby swoje uwagi. W praktyce każdemu towarzyszył przedstawiciel ZTM lub przewoźnika i bardzo szczegółowo wypytywał o wszelkie niedogodności. A testujący zwracali uwagę na najróżniejsze elementy, bo były to osoby na wózku, ale też starsze, mające problemy z widzeniem czy z poruszaniem się.
Problemem okazują się np. źle umieszczone przyciski otwierające drzwi, zbyt ciche zapowiedzi przystanków, których na zatłoczonym przystanku nie słychać. Jeden z pasażerów, który nie widzi, przeszedł przez cały autobus, wskazując na każdą poręcz, która „służy głównie po to, by sobie rozbił głowę” i każdy kasownik zwrócony w bok, na który nie ma szans trafić.
Problemy z miejscami na wózek inwalidzki to przede wszystkim fakt, że są dość małe i nie pozwalają na odpowiednie ustawienie się, a przede wszystkim pasy bezpieczeństwa… są za krótkie i to w obu rodzajach tramwajów. Albo trzymają na styk, albo po prostu nie sięgają do miejsca wpięcia, które zresztą bywa umieszczone w takim miejscu, że dostanie się do niego wymaga nieprzeciętnej ekwilibrystyki.
Fotel przydatny, czy nieprzydatny?
W swingach w miejscu na wózek zamontowane są rozkładane siedzenia. – Czasem muszę poprosić o zrobienie miejsca – wskazywała mama Michała. – Akurat te miejsca będą likwidowane – odpowiadali przedstawiciele Tramwajów Warszawskich. – Ale nie! Dzięki temu mam szansę, by w ogóle usiąść przy moim synu. W jazzach takiej opcji nie ma. Tam nie pomyślano o osobie opiekującej się pasażerem na wózku – odpowiadała. Czasem udogodnienia, o których wspominali testujący, okazywały się rozwiązaniami, które mogłyby ograniczyć bezpieczeństwo w pojeździe. O swoich doświadczeniach rozmawiali nie tylko pasażerowie i konstruktorzy, ale też urzędnicy i kierujący pojazdami.

Co z tego wszystkiego będzie? ZTM przewiduje, że uwagi zebrane w czasie testów zostaną wykorzystane przy układaniu warunków przetargowych na nowe pojazdy, ale też będą podstawą do modernizacji wnętrza już użytkowanych pojazdów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Solve : *
30 + 15 =