Warszawa nie chce przywilejów dla aut hybrydowych, bo to też auta
Wiceprezydent Warszawy Robert Soszyński odpowiedział na interpelację w sprawie ewentualnych korzyści dla samochodów hybrydowych, przy okazji ewentualnego wprowadzania regulacji w ramach przepisów ustawy o elektromobilności. „Rozszerzenie przywilejów nadanych (…) pojazdom elektrycznym na pojazdy hybrydowe nie znajduje poparcia Miasta” – zaznaczył i dodał że w stolicy uprzywilejować należy transport zbiorowy.
Interpelację, pod koniec zeszłego roku, złożyła radna Anna Auksel – Aleksandrowicz z Nowoczesnej. Zapytała, czy władze Warszawy rozważają objęcie korzyściami, w domyśle takimi jak korzystanie z buspasów, czy darmowy parking w SPPN, samochodów hybrydowych. Podkreślała, że to auta znacznie czystsze niż zwykłe, a inne europejskie kraje chętne wspierają posiadaczy hybryd.
Pytanie jest o tyle zasadne, że uchwalona w zeszłym roku ustawa o elektomobilności przewiduje szereg ułatwień dla aut elektrycznych z napędem gazowym i wodorowym. W grupie uprzywilejowanej nie znalazły się za to hybrydy. Miasta mogą natomiast zachęcać do ich posiadania na własną rękę. Np. przy decyzji o utworzeniu Strefy Czystego Transportu, automatycznie z jej obostrzeń wyłączone są auta z wymienionym wyżej napędem, ale samorząd może na własną rękę wskazać inne kategorie uprzywilejowanych aut.
Na zorganizowanym w czwartek spotkaniu w siedzibie Rady Warszawy w Pałacu Kultury (którego punktem wyjścia była właśnie wspomniana interpelacja i odpowiedź wiceprezydenta Soszyńskiego) ciekawe dane zaprezentował prof. Andrzej Brzeżański z Politechniki Krakowskiej. Pod Wawelem przeprowadzono testy zużycia paliwa przez hybrydową (HEV) toyotę – zarówno w ruchu śródmiejskim, na krakowskiej obwodnicy i w przejeździe „mieszanym”. Przejazdy realizowano o różnych porach dnia. Okazało się, że przy niewielkich różnicach zależnych od rodzaju trasy i natężenia ruchu, mniej więcej połowę trasy takie auto przejeżdża tylko na silniku elektrycznym. Prof. Brzeżański zapowiedział, zresztą, że testy będzie chciał powtórzyć na większą skalę.
Hybryda też jest samochodem
Miasto stoi jednak na stanowisku, żeby przywilejów hybrydom nie dawać wcale. W uproszczeniu, wszelkie bonusy dla samochodów, niezależnie od napędu, nawet jeśli na krótką metę mogłyby się okazać w niewielkim stopniu korzystne, długofalowo są promocją ruchu samochodowego, a to jest sprzeczne z obowiązującą polityką transportową.
„Zwiększony ruch pojazdów indywidualnych (niezależnie od rodzaju napędu) w dalszym horyzoncie czasowym spowoduje wzrost zatłoczenia ulic, wydłużenie czasu poszukiwania wolnych miejsc postojowych i w konsekwencji zwiększoną emisję spalin. W tym z silników spalinowych pojazdów hybrydowych oraz pyłów pochodzących ze ścierania się opon, zużycia elementów pojazdu w czasie hamowania oraz wznoszenia kurzu pozostającego na jezdni” – napisał w odpowiedzi na interpelację Soszyński.
Wskazał, że kluczowy w warszawskiej polityce transportowej jest rozwój transportu zbiorowego, który ma być na tyle sprawny, by był konkurencyjny wobec samochodów osobowych. A już dziś udział komunikacji miejskiej w przejazdach po Warszawie oscyluje wokół 60 proc., co jest bardzo dobrym wynikiem w porównaniu do innych miast na świecie.
Wiceprezydent podkreślał w odpowiedzi, że o ile samochody hybrydowe różnią się od całkowicie spalinowych poziomem emisji z rury wydechowej, to szereg innych cech jest taki sam – jest takim samym „producentem” smogu z innych źródeł jak zwykłe samochody i w takim samym stopniu ingeruje w przestrzeń miejską.
SCP? Rozważana
Co do samej Strefy Czystego Powietrza stołeczni urzędnicy nie mają na razie konkretnych planów, choć Soszyński zaznacza, że „Warszawa rozważa możliwość uruchomienia takiej strefy”. Do tej pory z przepisów ustawy w tym zakresie skorzystał tylko Kraków, ale tamtejszą strefę kilka tygodni temu skutecznie „rozmontowali” krakowscy radni, tak zmieniając szczegółowe przepisy, że na tamtejszy Kazimierz w praktyce może wjechać każdy, czymkolwiek, kiedykolwiek.